Bazylika na miarę największych świątyń Italii, wieża zamkowa, która zamkiem nie jest, generał który chciał zostać rolnikiem oraz pradawna receptura na nalewkę, która równie dobrze poprawia zdrowie co humor. To atrakcje jakie przygotowaliśmy dla was na weekendową wycieczkę rowerową po Gostyniu, Kościanie i okolicach. Do pokonania mamy 105 km, z czego część przebiegać będzie Ziemiańskim Szlakiem Rowerowym.
Wycieczkę zaczynamy w Lesznie, które co prawda tym razem nie będzie na trasie zwiedzania (polecamy za to inną wycieczkę po Lesznie), jest tam jednak łatwo dostępna stacja kolejowa, na która można przyjechać z rowerem z Poznania, Wrocławia, Zielonej Góry, Gdańska i Katowic. Z Leszna jedziemy na wschód przez Nową Wieś do Pawłowic (15 km), gdzie zaczynamy przygodę.
W pałacu Mielżyńskich
Okolice Leszna i Gostynia to wielkopolski odpowiednik doliny zamków i pałaców, a jednym z nich jest okazały pałac w Pawłowicach. Wybudowany został dla bogatej rodziny Mielżyńskich w stylu klasycyzującego baroku według projektu Carla Gottharda Langhansa. Pewnie w pierwszym kontakcie nazwisko niewiele wam mówi, ale kiedy dodamy, że ten sam architekt projektował berlińską Bramę Brandendurską od razu wszystko stanie się jasne.
W pałacu działa Zootechniczny Zakład Doświadczalny. Po wojnie nie ostało się w pałacu wiele z bogatej biblioteki czy licznych sreber, ale wnętrza nadal zachwycają – szczególnie sala balowa na piętrze. Pałac można zwiedzać (5 zł/os.) od poniedziałku do piątku w godz. 15-19 i w weekendy od 9 do 20. Wystarczy zapytać ochroniarza w lewym skrzydle. Pałac niestety nie posiada przewodnika.
Miasto dwóch kopuł
Z Pawłowic kierujemy się Łękę Wielką i Czajkowo do Gostynia (25 km). Zwiedzanie miasta proponujemy zacząć od lunchu. Tutaj mamy dla was trzy propozycje. Jeśli macie ochotę na naprawdę dobra kuchnię, wówczas zajrzyjcie do restauracji Krawatka. Na domowy obiad polecamy wam restaurację Pireus, gdzie znajdziecie roladki, gołąbki czy zupę ogórkową (zestaw do 16 zł). Jeśli zaś wolicie posiedzieć przy kawie i ciastku, to zdaniem miejscowych najlepsza będzie kawiarnia Kameralna.
Zwiedzanie najlepiej zacząć od najważniejszego zabytku Gostynia – oszałamiającej barokowej bazyliki na Świętej Górze. Budowę bazyliki zlecili filipini, którzy osiedlili się tutaj w XVII wieku. Jest ona repliką kościoła Santa Maria della Salute w Wenecji. Kościół jest imponujący, bogato zdobiony i zwieńczony największą w Polsce kopułą. Wejście do kościoła jest oczywiście bezpłatne. Warto jednak udać się na furtę klasztoru i poprosić o klucz do podziemi, w których znajdują się krypty, a także wejść na klasztorny wirydarz. Na furcie znajduje się też sklepik z przewodnikami, dewocjonaliami i pamiątkami.
Zjeżdżając w dół ze Świętej Góry zwróćcie uwagę na tor kartingowy po lewej. Niby niepozorny, a jeździł tu Robert Kubica. W oddali widać miasto, nad którym góruje druga kopuła – to największy w Polsce silos cukrowniczy. W samym Gostyniu zróbcie spacer od rynku ulicą 1 Maja. Koniecznie wejdźcie też do gotyckiej fary z XV wieku i poszukajcie budynków szkoły i starostwa przy ulicy Wrocławskiej.
Z wizytą u Pana Tadeusza
Z Gostynia będziemy dalej jechać Ziemiańskim Szlakiem Rowerowym, którego nazwa wiąże się z licznymi tutaj dworkami, pałacami i zamkami. Przed nami około 17 km do Cichowa. Miejscowość ta byłaby pewnie tylko typową wioską wakacyjną, gdyby nie skansen filmowy. Przeniesiono do niego kompletne dekoracje z filmu Pan Tadeusz w reżyserii Wajdy. Skansen Filmowy Soplicowo można zwiedzać, ale przede wszystkim zatrzymać się tam na nocleg i dobre, tradycyjnie polskie jedzenie. Pokój dwuosobowy ze śniadaniem to wydatek około 160 zł. Jeśli wolicie jednak mniej filmowe otoczenie to możemy polecić wam Ośrodek Wypoczynkowy Cichowo, który oferuje wysoki standard a zarazem spokój i relaks.
Niezależnie od tego, co wybierzecie, na pewno dobrym pomysłem będzie zakończyć ten dzień relaksem nad Jeziorem Cichowo. Są tam dwie plaże, pomosty i dobrej jakości kąpielisko.
Nalewka od siedmiu boleści
Drugiego dnia zaczynamy wycieczkę od przejechania do Lubinia (7 km na rozgrzewkę). Ta cicha miejscowość słynie z istniejącego tutaj jakieś 900 lat klasztoru benedyktynów. Zakonnicy ci znani są nie tylko z pobożności i ciężkiej pracy, ale także z przechowywania pradawnych receptur. W Belgii robią piwo klasztorne, a u na słynną nalewkę Benedyktynkę. Możecie się w nią zaopatrzyć w miejscowym sklepiku, a także spróbować dowiedzieć się nieco więcej o tajnikach jej produkcji. Ceny nalewek zaczynają się od 59 zł za butelkę, jest to jednak koszt, który zdecydowanie warto ponieść. Zobaczcie też klasztorny kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny, który jest Pomnikiem Historii. W klasztorze miał ponoć mieszkać słynny Gall Anonim. Tutaj też zaczyna się jedna z tras Szlaku Piastowskiego.
U generała w ogródku
Z Lubinia kierujemy się dalej Ziemiańskim Szlakiem Rowerowym na północ w kierunku Turwi (18 km). Jadąc lokalnymi drogami zwróćcie uwagę na otaczający was krajobraz. Niby typowo rolniczy, ale jest w nim coś wyjątkowego. Charakterystyczne zadrzewienia śródpolne i siatka pól to dzieło generała Dezyderego Chłapowskiego, który rozczarowany walką zbrojną u boku Napoleona postawił na rozwój gospodarczy i nowoczesne rolnictwo. To właśnie jego pałac znajduje się we wsi Turew. Mieści się tam ośrodek doświadczalny PAN, ale park jest otwarty i warto się po nim przejść. Koniecznie poszukajcie okazałego dębu o obwodzie 780 cm i imieniu – a jakże – Dezydery.
Dawne majątki, a szczególnie tak bogate jak ten generała Chłapowskiego, nie mogły istnieć bez m.in. własnej gorzelni. Ta znajduje się obok pałacu, po drugiej stronie drogi i co najważniejsze jest nadal czynna – jako jedna nie niewielu gorzelni rolniczych w Polsce. Gorzelnia Turew to nie tylko zakład produkcyjny, ale też muzeum gorzelnictwa które można zwiedzać. Należy się jedynie zawczasu umówić telefonicznie pod numerem 608 069 811.
Zamek, który zamkiem nie był
Ostatni odcinek wycieczki rowerowej prowadzi nas do Kościana (23 km). Trzymamy się dalej Ziemiańskiego Szlaku Rowerowego, który z Turwi prowadzi przez miejscowości Gorzyce, Witkówko i Racot. Zatrzymajcie się na chwilę w tym ostatnim. W Racocie znajduje się bowiem pałac i słynna stadnina koni. Zbudowano go w 1720 roku dla rodziny Jabłonowskich, ale właścicielami byli m.in. książęta niderlandzcy z domu Oranje-Nassau, a w okresie międzywojennym pałac był jedną z rezydencji prezydenta RP. W pałacu działa hotel i restauracja. A, że to idealna pora na obiad, to zachęcamy was do zatrzymania się tu na dłużej. Restauracja słynie z dań z dziczyzny, ale dostaniecie tu również dobry makaron i świetne zupy.
Stąd do Kościana mamy zaledwie 8 km. Zanim jednak wsiądziecie do pociągu należy przespacerować się nieco na mieście. Jeśli macie jeszcze siłę, to zacznijcie zwiedzanie Kościana od wieży ciśnień (ul. Czempińska w północnej części miasta). Z pewnością widzieliście ją już z daleka. Wygląda jak baszta zamku, choć nigdy nią nie była. To zabieg stylistyczny, bardzo modny w XIX wieku, kiedy wieża powstała. Najciekawsze kryje się w środku. W Wieży urządzono ściankę wspinaczkową o wysokości 18 metrów. Doświadczeni instruktorzy pomogą wam z pierwszymi krokami!
Kościan to nie tylko wieża. Jest jednym z nielicznych miast, które nadal otacza fosa – obecnie kanały rzeki Obry. Przespacerujcie się wzdłuż nich wokół centrum miasta i poszukajcie pozostałości dawnych murów miejskich. Zajrzyjcie też do przepięknej gotyckiej fary i kościoła Św. Ducha. Na koniec, żeby trochę odbudować zasoby kalorii, usiądźcie wygodnie w kawiarni Saskia – prawdopodobnie najlepszej w mieście.
Tekst: Jacek Cieślewicz
Foto: Bogna Jadzyn, Karol Budziński, Jacek Olejniczak, Jacek Cieślewicz